Mam talent do komplikowania sobie życia :/
Dzisiaj FB przypomniał mi historię, którą napisałam rok temu .
Hodowla .......zaczynamy ją z różnych względów, jedni bo spodobał im się kot, inni bo znależli sposób na życie , jeszcze inni mieli swoje inspiracje . Najpierw jest jeden kot , potem drugi , potem następny i następny . Mamy szczęście jak koty żyją w zgodzie z sobą i z nami. Ale nie zawsze tak jest . Każdy następny kot stwarza zagrożenie niepokoju i niesnasek w stadzie. I wtedy zaczynają się problemy. U mnie od samego początku dwie siostry zaznaczały swój teren a jak doszła trzecia to myślałam, że osiwieję
;)Doszły trudne porody i po paru latach koteczki zostały wysterylizowane . Myślałam, że się uspokoją ale nie , wojna trwała nadal , doszłam do wniosku, że jedna musi odejść , natychmiast znalazł się chętny i kotka miała nową rodzinę . Po jakimś czasie sprowadziłam nową kotkę o cudownym charakterze a ta , nawet nie wiedzieć kiedy objęła rządy w kocińcu , przez długie lata miałam spokój
:) Zdążyłam zapomnieć o niesnaskach . Nawet po sterylizacji jej córki nie próbowały podskakiwać . Az sprowadziłam następną kotkę a druga prawie spadła z nieba
;) I zaczęło się piekiełko ! Chciałam zostawić dwa małe futrzaki bo były cudowne i zostawiłam. Ich życie zamieniło się w udrękę , starsze kocice gnębiły je strasznie , goniły od jedzenia, zabawek, ode mnie . Doszłam do wniosku, ze muszę oddać chociaż jedną , oddałam , kotka w nowym domu odżyła. Została szylkretka, chciałam mieć jej dzieci....długo czekałam. W międzyczasie jedna ze sprowadzonych kotek , ta która robiła piekiełko zaszła w ciążę i urodziła przez cesarkę 2 kocięta które krótko po porodzie odeszły. Pokryłam drugi raz i urodziła parkę, która przeżyła. Trzecia ciąża również para , następna cesarka i zaraz sterylizacja . Po odchowaniu kociąt kotka poszła do nowego domu. Miałam nadzieję , że będzie spokój....niestety , ta koteczka z nieba podebrała zwyczaje a gnębiona szylkretka po urodzeniu dzieci podniosła głowę i zaczęło się !!!!!! Jedna sikała, druga zostawiała kupki na środku pokoju . Nigdy nie wiedziałam co zastanę rano . Zapadła decyzja , jedna musi odejść . I poszła szylkretka. Dzisiaj dostałam sms-a . Ze kotka jest cudowna, nie schodzi z kolan, kocha psa a on ją . Została matka z córką . W domu spokój . Takie decyzje nigdy nie są łatwe . Ale czasami trzeba je podjąć , bo z jakiś powodów albo kotki między sobą nie mogą się zgodzić albo my nie możemy się zaakceptować z kotem. I jeżeli możemy im zapewnić dobre życie to musimy się pogodzić, że im szybciej tym lepiej. Im młodszy kot tym prędzej się zaaklimatyzuje się w nowym domu. Nigdy na siłę nie szukałam domu dla moich kotów, ale w momencie kiedy któryś z moich kotów potrzebował nowego domu to natychmiast znajdował się ktoś kto pytał . I jeżeli kot może mieć swoje łóżko i ręce pełne miłości które go głaskają to myślę, że serce nie powinno nas boleć z tego powodu. Są koty które są ze mną i zostaną do końca swoich dni . Ale kiedy dostaję zdjęcia kotów które zostały wycofane z hodowli jak śpią w łóżkach albo dostaję wiadomości jakie to cudowne koty to jestem szczęśliwa, ze mają tyle miłości i są szczęśliwe .
A w tym roku, parę dni temu napisała do mnie koleżanka, ze szuka starszej kotki dla Pani, która skończyła 80 lat, odeszła jej koteczka ...... Pani bardzo tęskni i rozpacza ....
I wymyśliłam !!!!!! Dam jej mojego Niemena !! Kiedy są kocięta w domu to on jeden podjada im jedzonko, tyje na potęgę i boję się, ze na zdrowie mu to nie wyjdzie !!! A tak pojedziej do Pani, będzie miał spanko z Pańcią a u mnie tego nie ma .... I jak sobie umyśliłam tak zrobiłam. Zapakowałam kota do przenoski i wyjechałam. Nie ujechałam nawet kilometra, kiedy Niemen zorientował się, ze coś tu nie gra... cichutko zapłakał..... A mnie serce zaczęło się rozsypywać :( Po chwili Niemen zaczął płakać już na serio a ja .... razem z nim !!!! Ten kot jeszcze nigdy nie wydawał tak dżwięków !. Zadzwoniłam do Pani, że nie dam rady dowieżć kota, że to po prostu niemożliwe !!! Próbowała mnie przekonać , ale ja już wyłam wielkim głosem . Na następnym zjeżdzie zawróciłam i biegusiem do domu ! Kota wypuściłam do woliery bo była bliżej, ja zadzwoniłam do męża że wróciłam a on skwitował : jednak zawróciłaś ! a już myślałem, ze straciłaś ludzkie odruchy ! Pomyśłałem sobie, ze gdybym ja był już starutki i niedołężny to też byś mnie odwiozła do Domu Starców ? Łomatko !!!! a ja przecież chciałam dobrze dla kota !!! A skopałam sobie dupsko ! A moze musiałam trochę oprzytomnieć w tym robieniu dobra ? Koleżanka powiedziała: i co z tego, ze będzie żył rok krócej ? przynajmniej jadł co mu smakowało i był z Tobą ! Sama nie wiem co mi do głowy wpadło i zakręciło ??? Oddać Niemena ??? po prostu idiotka ze mnie !!!!!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz